Kilka dni, kilka przepalonych szarych komórek, dwie złamane igły, dziesiątki zerwanych nici i tyle samo ukłuć w palce. Tak walczy się właśnie z tiulem w spódnicy. Nawet mierzenie obwodu w pasie nie było tak straszne, jak wszywanie podszewki do gumki obszytej tiulem... ale czy można? Można!
Jak wspominałam wcześniej, tiulowe szaleństwo dopadło i mnie. Zamarzyła mi się kiecka, i choć ostatecznie odbiega ona znacznie od tego co było w mojej głowie, efekt i tak jest zadowalający. Przynajmniej dla mnie. Oto tiulówka - bankietówka:


Na uszycie tego cudeńka zużyłam w sumie kilka centymetrów czarnej gumy o szerokości 50 mm, 3 metry czarnego tiulu oraz kawałek czarnej podszewki.
Teraz tylko czekać do wiosny...
Fajniejsza niż moja <3 Zadro!
OdpowiedzUsuńU matko! Czad! Teraz i ja zachciałam taką posiadać!
OdpowiedzUsuńładny kwiatek :D
OdpowiedzUsuń